RYNEK 21-24 i MIRECKIEGO 14
Co może łączyć te dwa adresy, oprócz niedużej stosunkowo odległości? Historia ludzi je zamieszkujących. Pierwszy adres, czy raczej adresy mieszczą się przy południowej pierzei Rynku. Ta część Rynku, być może nawet najładniejsza, została bardzo mocno „zdemolowana” w czasach PRL. Tuż po wojnie istniejące jeszcze, ale wymagające być może nakładów kamienice rozebrano, a cegłę w ramach obowiązkowej akcji „cały naród buduje swoją stolicę” odesłano do Warszawy bądź Malborka. Między nieco większymi domkami, już na rogu ul. Okulickiego, ukrywał się też malutki domek, który najdłużej opierał się rozbiórce i przetrwał swoje większe sąsiadki aż do lat 60.
Przez kilkanaście lat na miejscu rozebranych kamienic pozostały resztki fundamentów, murów, stanowiąc plac zabaw dla okolicznej dzieciarni. W latach 60. powstały tam w końcu okazałe bloki, o dyskusyjnej raczej w tym miejscu urodzie. A co tam było wcześniej? Jak sama numeracja wskazuje, było tam kilka kamienic, każda o odmiennym charakterze. Nie wiedzieć, dlaczego, równolegle funkcjonowały dwa systemy numeracji – czyli i ten, który przerwał do naszych czasów, jak i bardziej rozbudowany, tradycyjny- widać to np. w reklamie gospody i sklepu Ottona Seidela- Rynek 86, ale w oficjalnych książkach adresowych jest to nr 23. Kim był Otto Seidel? Prowadził znaną w Europie fabrykę mocnych alkoholi, jak i oberżę w Rynku. A mieszkał w małym, ale uroczym domku przy ulicy Mireckiego (wtedy Schimmelwitzer Straße) 14 . Tak więc Kąty nie tylko piwem stały, ale to rum był najbardziej znanym eksportowym kąckim produktem. Otto Seidel trafił tu prawdopodobnie w latach 20. Czy przybył do nas z Turyngii, na co wskazują reklamy w niemieckiej prasie, czy też związany był z winiarska potęg Seidelów z Breslau? Fabryka Seidel & Co. Wytwórnia spirytusu, rumu, likierów, win owocowych, octu i musztardy mieściła się na obecnej ul. Skłodowskiej- Curie. Nie wiemy tego na pewno. Swój spirytusowy biznes prowadził w Kątach w latach 1928-1941. Po wojnie trafił do miasta Pfaffenhoffen w Bawarii i dalej prowadził fabrykę wyrobów spirytusowych.
W bramie obok (nr 24) pracował przed wojną znany rzeźnik pan Richard Hiltmann, zaś pod numerami 21 i 22 mieściły się sklepy kolonialnie, pracował zegarmistrz i były to zdecydowanie budynki wielorodzinne. W samej kamienicy 21 mieszkało 9 rodzin!
Po wybudowaniu wielkiego bloku w miejscu kamienic, tradycje spirytusowe poniekąd wróciły – na parterze ulokował się legendarny lokal GS „Czardasz”, oferujący nie tylko napitek i jadło, ale również niezapomniane zabawy taneczne. Po zamknięciu restauracji, jeszcze w latach 80. lokal podzielono na mniejsze placówki- m.in. sklep spożywczy i księgarnię. Potem zmiany zachodziły coraz szybciej – zmieniały się szyldy spożywczaków, pojawiły się banki. Dziś do tradycji nawiązuje Bistro w Siodle.
Źródło zdjęć : Polska Org, Fotopolska, Google, RIP